Abbildungen der Seite
PDF
EPUB

Później w numerze 30 był w Dzienniku list zwierający częściowe odwołanie:

.,Matka Makryna ma swój klasztor w Rzymie za porta San Eusebio, w którym mieści się razem z kilku zgromadzonemi około siebie zakonnicami. Do roku 1848-49 więcej się nią zajmowano — papież nawet Pius IX odwiedzał ją pare razy. Od roku 49 mało się kto „o nią dowiaduje. O prześladowaniu matki Makryny w Rzymie nic niewiem i owszem pewny jestem, że to fałsz, bo jakkolwiek ministerya „Lambruschini i Antonelli mogą być porównane do kuratorstwa Mu❤chanowa w Warszawie w kwestyi polskiej, jednakże żeby być sprawie„dliwym należy przyznać, że duchowni znajdowali zawsze opiekę i przytułek w Rzymie."

Objaśnienie listu nie jest dostateczne, a oprócz tego zawiera dziwaczną i niesprawiedliwą wycieczkę w kształcie porównania na końcu. Kto czynił sprostowanie, powinien je był jaśniej i śmieléj uczynić. Prawdy niegodzi się urażać tak ciężko, wtedy zwłaszcza, kiedy łacno dowiedzieć się najmniejszego szczegółu.

Mówić, że Grzegórz XVI opatrzył cesarza Mikołaja rozgrzeszeniem i błogosławieństwem jest niedarowaną lekkomyślnością. Przecież mamy współczesne narracye, mamy uderzający opis spotkania cara z papieżem, świadectwo o poniżeniu dumy cesarskiej w powszechnie znanem dziele kardynała Wisemana.

Wszystkie oskarżenia są równie fałszywe. Nigdy matka Makryna nie była odséłana z Rzymu, nigdy jéj niezamykano. Ze swojego wyboru osiadła zrazu w francuzkim klasztorze Sercanek zwanym Trinita dei Monti i tam zwłaszcza w początku, za Grzegorza XVI, widziała się otoczona wielkiem uszanowaniem. Pius IX odwiedzał ją w Trinita dei Monti. Teraz ma klasztor osobny Bazylianek naprzeciw kościoła San Eusebio (nie za porta San Eusebio jaka nie istnieje).

Słowackiego wiersz, jak zwykle u niego, nierówny, zbyt jaskrawy, pełen tego uniesienia co jeno z fantazyi płynie, ma jednak piękne wcale ustępy. Najgorszy w nim koniec, który tak brzmi:

[ocr errors]

Ja chcę do Rzymu

Rzekłem: o mistrzyni
Boleśnych tonów czerwonego rymu...
Zakryłem oczy... matko idź do Rzymu.
1dź twoje słowo może Rzym uczyni!
Lecz teraz ujrzysz na świętéj fortecy
Wyżej złoconych tyarą krużganków
Błyszczące widma by świętych młodzianków,
Pozastrzelanych nikczemnie przez plecy:
Ujrzysz ohydną wszędy cześć bałwanów,
Ujrzysz męczeństwo straszne ducha światów,
Może się spotkasz z ojcem twoich katów,
I dasz mu pierwszy krok do Watykanów.
A jeźli krwawéj nieustrzeżesz duszy,
A dasz ją jako wosk w tych ludzi ręce,
Królową ducha nam wyszłaś po męce,
Umarłą wyjdziesz po tamtéj katuszy.
Albo jeżeli cię znowu gorąca
Dusza jak matkę porwie z téj mogiły,
To się uczujesz bez łez i bez siły,
Jeżeli święta, to już chyba klnąca
Żegnaj...

A ona swe oblicze blade

Wyszkliwszy na mnie: gdzie biedna pojadę!
A ten krzyk taką był wielką rozpaczą,
Że przy nim jednym, tamte tylko płaczą.

Tradno o chłodniejszą zawziętość przeciw Rzymowi, ale trzeba pamiętać, że Słowacki kiedy wiersz swój o matce Makrynie pisał, należał jeszcze do zwolenników Towiańskiego, albo tylko co się był od nich odsunął bez zwrócenia się ku prawdzie katolickiej.

Inna sprawa. Tygodnik illustrowany warszawski zamieścił w numerze 75 z 3 marca 1861 r., artykuł pod napisem: Stanisław Konarski. Autor artykułu ks. A. Szelewski powtarza przeciw nam chociaż w odmienny sposób, zarzuty jakie nam dawniej uczynił ks. Krupiński i jakie odparliśmy przed kilkunastu miesiącami (zob. Przegląd z r. 1860 półr. I, poszyt 1 str. 81). Oto co pisze ks. Szelewski:

[ocr errors]

,,Pośród ogólnej czci i uwielbienia w narodzie doczekał się Konar„ski jawnych napaści i obelg w jednem z pism poznańskich z r. 1854. W artykule Polska i Klemens XIV w najbrudniejszych kolorach przedstawia on w ogóle całe duchowieństwo polskie, świeckie i zakonne, oszczędzając tylko jednych Jezuitów. Niższe duchowieństwo, mówi, ,,albo gnuśniało w bezczynności, albo uniesione nowomodnemi ideami od. ,,biegało swych obowiązków dla światowości... Między biskupami wię,,cej było filozofów i biesiadników jak godnych pasterzy owczarni Chrystusowej. Jedni nad wszystkiemi przewodzili pijany. Konarski kie,,rował bez oporu całem przeobrażeniem. Zasłużony z tylu względów ,,jako obywatel, niewart on najmniejszego jako ksiądz szacunku. Ďalej obwiniają tam Konarskiego, że kazał uczyć z książek przez kacerzy pisanych, że ustawy czyli ordynacye przez Stolicę zatwierdzone pofałszował, że sprowadzał książki z Anglii i t. d. Nie podobało się auto„rowi artykułu, że Konarski miał łaskę i poważanie u króla, u panów ,,rzeczypospolitej i t. d.“

...

,,Cóż odpowiemy na te śmieszne zarzuty? Oto że autor artykułu jest ten sam pono co napisał dzieło o Jezuitach p. t. Skarga i jego „wiek, że na twierdzenie swoje żadnych nie pokłada dowodów, oprócz korrespondencyi w Polsce Duriniego, wydobytych gdzieś w Rzymie, że Bóg wie pod jakim wpływem i kiedy te listy były pisane, że żadne ,,świadectwa z wieku Konarskiego podobnych zarzutów niewzmiankują, ale owszem wbrew im są przeciwne."

Wielu domniemywało się, że to Jezuici tak niekorzystnie osą„dzili duchowieństwo i Pijarów z owego czasu w owem piśmie i dodatku ❤do Czasu. Lecz nieprzypuszczamy, żeby tak mądre zgromadzenie po„dobne wydało wyroki. Dzieło to jest osoby świeckiej, która tak niezgrabnie przypochlebić się Jezuitom_pragnęła.“

Ks. Szelewski widocznie Przeglądu niewidział. Cytowane przez niego okresy, wyjęte są nie z artykułu Polska i Klemens XIV, ale z artykułu autora Skarga i jego wiek drukowanego w Dodatku do Czasu.

Cóżkolwiek bądź znowu musimy żałować, że tak lekkomyślnie traktują w Warszawie kwestyę poruszoną przez dzieło Ojca Theinera o Klemensie XIV. Ważną jest rzeczą dla kraju raz zrozumieć, jakie wpływy sprowadziły u nas upadek religijny w wieku XVIII; otóż aby ten przedmiot rozjaśnić, trzeba spokojności i dojrzałéj dyskussyi, a nie gwałtu i ślepych uprzedzeń.

NEKROLOGI.

Wanda Malecka.

Autorka ta bardzo pracowita wydawała niegdyś w Warszawie pisma peryodyczne Wanda i Bronisław. Tłomaczyła powieści i poezye najwięcej z angielskiego. Wiele prac literackich zamieszczała po gazetach i czasopismach. Umarła 22 października 1860 r. w Warszawie po 42 latach nieustającego mozołu na polu piśmiennictwa.

Kazimierz Józef Rulikowski.

Umart na Wołyniu dnia 23 paźdź. 1860 r., skończywszy lat 80. W długim swoim zawodzie obywatelskim miał sposobność oddać ważne usługi krajowi; oprócz tego zajmie miejsce w naszej literaturze pamiętnikowéj, gdyż zostawił po sobie kilkanaście tomów wspomnień, których początek wydał niedawno P. Bartoszewicz.

Jan Stanislaw Iliński.

Był synem senatora sławnego ze swéj przyjaźni z cesarzem Pawłem, u którego wyrobił wypuszczenie na wolność Kościuszki i innych patryotów polskich więzionych w Petersburgu. Wychowany przez pobożnego i bardzo ceniącego wykształcenie umysłowe ojca, wcześnie zwrócił się do zajęć literackich. Pisywał po francuzku. Zbiór swych wierszy wydał w 1850 r. u Didota p. t. Les Brises d'Automne. Jest jego powieść francuzka Elmire. Zostawił także mnóstwo kompozycyi muzycznych. Chwalą niektóre z nich, zwłaszcza kościelne. Umarł 25 grud. w Brodach w 66ym roku życą.

Michal Homolicki.

Był on niegdyś professorem fizyologii na uniwersytecie wileńskim. Umarł w Wilnie w późnym wieku. Poświęcał się badaniom historyi ojczystéj i języka. Po wydaniu historyi Wilna przez Kraszewskiego napisał jéj recenzyą w Wizerunkach i roztrząsaniach naukowych. Recenzya ta miała wielkie powodzenie na Litwie. On to także przyczynił się najwięcej zebranemi przez siebie materyałami do dzieła, które P. Kirkor wydał p. t. Przechadzki po Wilnie. Wzbudził szacunek przez opór jaki stawił Siemaszce, który go chciał koniecznie zrobić schizmatykiem z powodu, "że był synem księdza unickiego.

Bruno Bielawski.

Młody ten lwowski pisarz obiecywał wiele. Ogłosił pewną liczbę powiastek dla ludu, z których Opowiadanie starego ułana stanowi obszerniejsze tomowe dzieło. Założył przed dwoma laty pismo Dzwonek i zapewnił mu wziętość usilnością swoją. Ze wszech miar nieszczęśliwem zdarzeniem zginął w pojedynku w Jassach 21 sty-/ cznia r. b.

Walery Loziński.

Umarł w 25ym roku życia we Lwowie na dniu 30 stycznia r. b. Z licznych" jego powieści powszechniéj znane są: Szlachcic chodaczkowy, Dwór zaklęty, Szaraczek i Karmazyn, Dwie noce, Czarny Matwij.

Julian Aleksander Sulima Kamiński.

Urodził się w r. 1805 w lubelskiem. Zostawszy archiwistą zakładu Ossolińskich we Lwowie, wiele pracował, pisał i wydawał niemało. Od r. 1835 do 1837 wychodził pod jego redakcyą Ziemianin galicyjski, w 1834 Śmieszek, w 1848 Przyjaciel ludu, w 1859 Skarbiec polski. Prócz tego przed kilku laty zaczął wydawać materyały do monografii i historyi rodzin Kamieńskich i Kamińskich. Pisał jeszcze powieści, krotochwile, rozprawy gospodarskie. Pozostał po nim w bibliotece zakładu rękopis pięciotomowy p. t. Rozmaitości własnej pracy mewą wolną i wiązaną. Umark we Lwowie 18 lutego.

Józef Jaroszewicz.

12 12

[ocr errors]

Wykładał prawo cywilne i kryminalne na uniwersytecie wileńskim w latach 1830 i 1881. Po zniesieniu uniwersytetu usunął się na wieś i poświęcił się całko

[ocr errors]

wicie dziejom ojczystym. Owocem tych prac jest trzytomowe dzieło, wydane we Wilnie r. 1844 p. t. Obraz Litwy pod względem cywilizacyi. W Bibliotece Warszawskiej wiódł spór z Dominikiem Szulcem o Jadżwingów. Podobno zostawił po sobie historyą Jezuitów. Umarł w lutym.

Jeneral Wojciech Chrzanowski.

Imie zacnego tego i wielce zasłużonego ojczyźnie wojownika zapisujemy tutaj jedynie z powodu prac, których korzystając z nieposzukiwanych zgoła przez siebie wczasów na polu umiejętności dokonał. W przeciągu lat dwudziestu kilku napisał i ogłosił następujące dzieła: Regulamin piechoty, Regulamin jazdy, Taktyka piechoty i jazdy, Wyciągi ze znakomitych dzieł wojskowych, Służba wojska w polu, O przyrządzaniu mostów i przepraw w czasie wojny. Ale zasłużył szczególniéj na wdzięczną pamięć i współczesnych i następnych pokoleń, wypracowaniem wielkiej karty wojskowéj wszystkich prowincyi Polski z 50 arkuszy złożonej. Ogłoszenie téj znakomitéj pracy przedstawiało wiele trudności i trzeba było całéj energii jenerała, aby rzecz do końca doprowadzić. Urodził się w krakowskiem w r. 1792, umarł w Paryżu 1 marca 1860 r. Skończył w uczuciach chrześciańskich, opatrzony świętemi Sakramentami.

Hr. Tytus Działyński,

[ocr errors]

Naukowość polska równie jak sprawa polska wielką poniosła stratę. Umarł założyciel biblioteki kurnickiej, szczodry i wspaniały nakładca tylu drogocennych zabytków przeszłości, prawdziwy pan w rzeczach, sztuki, kunsztów, budowli trwałych i czystego smaku, skrzętny zbieracz wszelkiego rodzaju pamiątek krajowych. Tytus Działyński przyszedł na świat w Poznaniu 25 grudnia 1797 r.; pierwsze nauki w domu odbył, później słuchał kursów matematycznych w szkole politechniczej w Pradze. Stosunki z Puławami, gdzie często przebywał i gdzie zaślubił wnuczkę założycielki świetności tego miejsca Celinę hr. Zamojskę, obudziły w nim ochotę do zbierania rzadkich polskich książek; ta ochota w namiętność się później obróciła. Powołano go na członka warszawskiego towarzystwa przyjaciół nauk i polecono, aby napisał historyę króla Michała; tego nigdy nieuskutecznił. W r. 1831 służył wojskowo w wojnie z Rossyą i jako adjutant jenerała Skrzyneckiego kilkokrotnie się odznaczył. Wyszedł za granicę ze stopniem majora. Z Paryża wrócił do Galicyi i bawił tam w majątku żony przez lat kilka. W księstwie osiadł wtedy dopiero, gdy na drodze procesu odzyskał zasekwestrowany przez rząd majątek. Te lat dwadzieścia były najczynniejsze i najobfitsze w owoce. Przebudowywał wspaniałe a raczej wznosił z gruntu zamek kurnicki, restaurował kościoły w Bninie i w Kurniku, drukował książki jedne po drugich, skupywał rzadkości bibliograficzne, wznosił zakłady dobroczynne lub przyczyniał się do ich wznoszenia; zarazem służył ile mógł na polu politycznem i w kraju i na sejmie w Erfurcie i na sejmach w Berlinie. Miał gorliwość niezmordowaną we wszystkiem co przedsiebrał a czynność taką, że nawet ciężkie cierpienia lat ostatnich powstrzymać jej niezdołały. Pełen miłosierdzia, łatwo dawał a skoro był ujęty czém piękném lub przedstawiającem się szlachetnie, dawał bez granic. W dobroczynnościach żony swojej miał udział niemały. Pierwszą jego ważniejszą publikacyą był Zbiór praw literackich (Poznań 1841 r.) i później ukazały się Liber geneseos illustris familiae Schidloviciae (1850), Acta Tomiciana ogromna kollekcya na jakiej ogłoszenie niezdobyłby się nie jeden panujący a któréj ogiem tomów już wyszło, Annales Stan. Orichovii (1854), Lites ac res gestae inter Polonos ordinemque Cruciferorum (trzy tomy 1855-1856), Zabytek dawnej mowy polskie (1857), że nie wspomnimy małych oddruków Zbylitowskiego, Orzechowskiego i t. d. Wiele rzeczy wydrukowanych czekało tylko na jakiś dodatek lub na przedmowę; tak Źródłopisma do dziejów unii korony Polskiej i W. X. Litewskiego. Przy każdéj publikacyi czy łacińskiej czy polskiej umieszczał P. Działyński przedsłowie napi zane zawsze w sposób uderzający. Wszystkie jego wydania odznaczają się przepy. chem i poprawością. Kazał do nich osobno wyrzynać pieczęcie, herby, wizerunki różnych osobliwych pamiątek. Cokolwiek ogłosił chętnie rozdarował; jego największa przyjemność była w obdarzeniu osób co, go nawiedzały. Przyjmował u siebie. I

1

z gościnnością prawdziwie staropolską i chętnie w rozmowie potocznej bogaty zapas wiadomości swoich otwierał. Polak całą duszą, ojczyznę kochał namiętnie ; zdolny był dla niej wszystko poświęcić. Jedna strona życia dawnéj Polski była dlań zakryta: nierozumiał błogosławionego posłannictwa kościoła katolickiego w dziejach naszych. W tych rzeczach niechętnemi się zwykle powodował uprzedzeniami. Mniemamy, że o to nie jego gorącą i pełną szlachetnych popędów duszę winować trzeba, jak raczej nieszczęśliwe czasy w których się wychował i fatalne wpływy którym uległ. Jednę stronę religii rozumiał zawsze, stronę dobroczynności. Umarł 12 kwietnia w Poznaniu. Ciało wyprowadzone przez całą prawie ludność polską z miasta, pochowane zostało śród oznak udziału powszechnego w Kurniku. Synowi przypisał zmarły pierwszy tom Tomicyanów, jakoby mu spuściznę prac swoich znakomitych w ten sposób przekazując; kraj ufa że syn oczekiwania ojcowskiego niezawiedzie. Adolf Dietrich. Najsłynniejszy z rytowników polskich urodzony

w Poznaniu r. 1817 umarł w Warszawie.

- W Wilnie skończył swój żywot Karól Podczaszyński niegdyś professor budownictwa na uniwersytecie wileńskim, autor wielu rozpraw o budownictwie i trzytomowego dzieła Początki architektury dla użytku młodzi akademickiej.

Wacław Hanka.

Sławny ten uczony czeski, mąż wielkiego rozgłosu i wielkiego wpływu po całej Słowiańszczyźnie umarł 12 stycznia r. b. Hanka przyszedł na świat w r. 1791 z rodziców stanu włościańskiego. Nauki gimnazyalne odbył w Królowymgradcu, uniwersyteckie w Pradze i Wiedniu. Pełen zdolności, miłujący z zapałem wszystko co czeskie, zaczął rychło wpływ na młodzież wywierać. Swoje główne wykształcenie zawdzięcza Hanka wielkiemu czeskiemu uczonemu księdzu Józefowi Dobrowskiemu. Hanka nowości gramatyczne Dobrowskiego jeszcze z Wiednia, pisując do publikacyi czasowych czeskich zaprowadzał, później przez dwa lata miewał w Pradze przy uniwersytecie odczyty o gramatyce i pisowni wedle systematu Dobrowskiego. Usiłowania te wywołały zawzięte przeciwieństwo i doszło do tego, że gdy w r. 1817 wydał Prawopis czeski (reguły ortografii), udało sią stronie nieprzychylnéj uzyskać, że go oddalono z uniwersytetu. Na wynagrodzenie dano mu posadę tłomacza. Niebawem powziął zamiar wydawać staroczeskie piśmienne pomniki p. t. Starobyła składanie i pamatky XIII a XIV wieku i zaraz gdy czynił poj kraju poszukiwania powiodło mu się do tyla, że w Królodworze szczątki starych z XII i Xili wieku pieśni czeskich odszukał, Wydanie Rękopisu królodworskiego obudziło w Czechach uniesienie niesłychane i przyczyniło się do podniesienia ducha narodowego. Zbiór starych piśmiennych pomników doprowadził Hanka do 10 tomów. Hanka przyłożył się wiele do założenia muzeum czeskiego w Pradze i sam został bibliotekarzem nowego a zaraz od początku wiele obiecującego zakładu. Odtąd jego usilność była skierowana aby pomnażać skarby naukowe muzeum i aby stosunki z całą Słowiańszczyzną pozawiązywać. W słowiańskich swoich działaniach Hanka zbyt się do Rossyi nachylał, ztąd jego częsta niesprawiedliwość względem Polski i cóżkolwiek bądź dla pojedynczych Polaków odwiedzających Pragę był zawsze serdecznym i chętnym. Od rządu rossyjskiego wiele faworów odebrał. Do czynnej polityki Hanka się nie mięszał, w epoce poruszeń r. 1848 i 1849 chciano go obrać do sejmu, ale odmówił. Pozostał jeno prezydentem Słowiańskiej Lipy. Kilka razy wydawał Rękopis królodworski dołączając do tekstu czeskiego tłomaczenia na inne słowiańskie narzecza i na obce języki. Przetłomaczył też na czeskie pieśń o wyprawie Igora i w r. 1831 ogłosił pieśni dla ludu. Z gramatycznych jego publikacyi najwięcej wziętości uzyskał Prawopis którego kilka wydań uczyniono. Pod koniec życia miał dużo przykrości z powodu dyskussyi o wiarogodność Rękopisu królodworskiego. Niemcy w piśmie Tagesbote aus Böhmen chcieli podać w wątpliwość prawdziwość odkrycia i wmówić że to podrobienie jak pieśni Ossiana. Wszakże dyskussya w któréj wzięli udział Szafarzyk i Palacki pokazała bezzasadność zarzutu a proces sądowy dał zwycięztwo Hance. Osobistość Hanki była barPrzegląd Poznański XXXI, 2 i 3,

30

« ZurückWeiter »